Pierwsze kroki z dwulatkiem

Może warto troszkę przybliżyć, jak to nasze podróżowanie się zaczęło… Oczywiście nie mówię o podróżach we dwoje, bo o tym na blogu nie będzie… Wszystko, co było przed dzieciakami, zostaje nasze… Wam oddajemy naszą powiększoną codzienność tym razem o jednego wszędobylskiego.

Filip, nasz pierworodny. Nie lubię tego określenia, ale tak czy inaczej, pierworodny 😉 Filip miał 2 lata, jak po raz pierwszy wybraliśmy się dalej niż nad polskie morze… Dzisiaj z perspektywy czasu uważam, że było to zdecydowanie za późno. Niestety wstyd się przyznać, ale uległam poglądowi, że z małymi dziećmi nie da się podróżować, a jeśli nawet wyjedziemy, to na pewno przytrafi się jakiś mega kataklizm… No i tak siedziałam cichutko w domu, chociaż nogi i serce rwały się w świat. Nie mam pojęcia, dlaczego dostałam jakiegoś zamroczenia, uległam presji społecznej… Przecież to wszytko czym mnie karmiono, było kompletną bzdurą… Dwa lata zmarnowane. Same brzydkie słowa cisnęły się na usta.

Pierwszym naszym celem była objazdówka po chorwackich wyspach. Przygotowaliśmy naszą ukochaną terenówkę (Lexus LX 450, czyli FZJ80) i, hej przygodo, pojechaliśmy w nieznane. Wtedy był to dla nas nie lada wyczyn, tak, tak dobrze przeczytaliście, nie lada wyczyn: bez rezerwacji czegokolwiek i na dodatek z dzieckiem w ręku tzn. na ręku, w ręku z mapą i z Elmo, który jest naszym pasażerem na gapę od zawsze 🙂

Filipek i Elmo. Chorwacja

 

Złapaliśmy bakcyla, zawsze byliśmy niespokojni, gnało nas w świat i pierwsze kroki postawiliśmy na chorwackich wyspach, do których z umiłowaniem wracaliśmy wielokrotnie. Koleje wyjazdy były już dłuższe i w bardziej nieznane obszary. Prawie nigdy nie latamy, przemieszczamy się głównie samochodem, który przystosowujemy do naszych potrzeb. Na przestrzeni czasu auta były różne, ale dziś mogę napisać śmiało… Jechać można wszystkim. Jak tylko się okazało podczas jednego z wyjazdów, że patenty z naszego turboauta zawstydziły Niemca, to mordki nam się wtedy uśmiechnęły. Bo to wyczyn, że hoho, napiszę o tym jeszcze… Albo nie, M napisze, bo samochody i sprawy techniczne to jego działka, wiec niech ją sobie uprawia.

A.