Byłem dzisiaj z rodziną w lokalnym sklepie spożywczym (tzw. markecie) i jak zawsze towarzyszyłem, niczym zombie, Anecie, która jest bardziej zorientowana w sprawach żywieniowych i ze sporym entuzjazmem utrzymuje mnie przy życiu.
Z mojego pustego letargu wyrwała mnie jakaś dziewczyna, nawołując mnie do podejścia do jej kramiku i zdegustowania przepysznej kawy Nescafe Intenso, która oprócz bycia kawą rozpuszczalną, posiada w sobie odrobinę mielonej brazylijskiej kawy. Kawa cud miód malina. Podobno produkt dla koneserów i smakoszy, o czym świadczy też cena kilkunastu złotych za zaledwie 100 gramów. Jakimś wielkim smakoszem kawy to ja nie jestem, ale piję tylko kawę mieloną, ze względu na jej łagodny smak. Pijałem kiedyś Lavazzę, Pellini a obecnie Destinacion Premium (organic), którą cenię za delikatny smak i aromat.
Zachęcony więc swoimi skromnymi doświadczeniami z kawą, z przyjemnością sięgnąłem po kubek tejże Nescafe Intenso i… I okazało się, że to kwaśny, cierpki, bezsmakowy szczoch. Niczym nie różni się od jakiegoś Pedrosa czy innej taniej malarii. Mój organizm wiele potrafi znieść, ale ledwo wypiłem ten mały kubeczek kawy. Dałem trochę Anecie, żeby było mi jakoś łatwiej (oczywiście miałem poker face, że niby wszystko jest w porządku) no i po pierwszym łyku zrobiła na twarzy taki grymas, który wszystko tłumaczy. Ten, kto pije tylko kawy rozpuszczalne (wysoko przetworzone, niezdrowe a niekiedy też z rakotwórczymi substancjami), nie zrozumie o czym piszę, ale osoby, które lubią sobie po prostu zmielić ziarenka, docenią moje przeżycia i nie skuszą się na przetestowanie tego trefnego produktu. Warto też wspomnieć, że moja kawa z upraw organicznych kosztuje 50zł za 1kg, Lavazza około 70zł, a Pellini ponad 100zł. Nescafe Intenso przebija je wszystkie ceną, o zgrozo.
Czy jest z tego jakiś morał?
Ależ oczywiście, i tenże morał mnie pchnął do napisania paru akapitów, które teraz czytasz. Człowiek w obecnym świecie jest tak bombardowany fałszywymi informacjami, że stracił punkt odniesienia, zdrowy rozsądek i logiczne myślenie. Wielkie korporacje i małe firmy prześcigają się w stwarzaniu nam POTRZEBY, a potem zaspokajają tę potrzebę jakimś PRODUKTEM. Tysiące ludzi kupiło syfiastą kawę, licząc na to, że poznają smak Brazylii. Miliony ludzi bierze kredyty, żeby kupić nowy samochód, bo przecież reklamy mówią, że stary jest zły (choć nic mu nie dolega). Kolejne miliony ludzi mają nadzieję, że kupno większego telewizora spowoduje, że ramówka będzie lepsza. Podobnie jak nowy t-shirt, wyprodukowany za ćwierć dolara przez niewolników z Bangladeszu i sprzedawany w sklepie za 99zł, uczyni nas lepszymi ludźmi.
Należy pamiętać, że siła ludzka bierze się z niezależności i braku podatności na komercyjną manipulację.
Idę na kawę 🙂