Dobre buty :-) wpis sentymentalny

Uwaga, wpis na wskroś sentymentalny.

Ilekroć zakładam te sandały, kiwam głową z podziwem. Kupiłem je ponad 20 lat temu w sklepie Adidasa i wypatrzyłem je pośród całej masy innych, identycznych, plastikowych i typowych butów sportowych. Te moje buty wyróżniały się i wyróżniają tym, że są zrobione z zewnątrz z zamszu, w środku z zamszu, są bardzo elastyczne, miękkie i wygodne. Warto też wspomnieć, że przez ostatnie, bagatela, 20 lat jeździłem w nich na rowerze, używałem przy paru remontach w domu, chodziłem w nich do liceum i na studia, następnie grzebałem w nich pod wieloma samochodami. Mimo tych wszystkich nadużyć, po dwóch dekadach nadal mogę je założyć i iść w świat. Niewątpliwie zaskakująca jakość wykonania, wręcz jakiś błąd w fabryce, no bo wszyscy wiemy, że te tzw. firmowe buty to po prostu słabej jakości produkt masowy produkowany przez niewolników z Chin, Pakistanu lub Bangladeszu. Ich jakość jest obliczona na maksymalnie dwa sezony, a tymczasem ja po dwudziestu nie mogę ich zedrzeć.

Oto one…

 

Adidas

OK, są pogniecione, paski mają wyblakły kolor, ale rzepy nadal działają. No i mają zakryte palce i pięty, więc wyglądam dobrze a nie jak jakiś pielgrzym czy pierdoła życiowa.

 

W tym roku byłem w nastroju sadystycznym i chciałem je dobić licznymi kąpielami w słonej wodzie, suszeniem na słońcu, kolejnymi kąpielami itd. Nie dałem rady, wróciłem w nich do Polski.

 

Buty i fale

 

Gdyby ktoś miał dostęp do tego modelu sprzed ponad 20 lat to kupię każdą ilość. 

 

Na drugim końcu spektrum znajdują się popularnie obecnie klapki, które mają zawsze ten sam słaby punkt, czyli paski wypruwające dużą dziurę w podeszwie. Bardzo prosto można by ten problem rozwiązać zmieniając skład gumy w podeszwie, wklejając odpowiednie wzmocnienia. Tylko wtedy konsument kupowałby klapki co parę lat, a obecnie musi kupić dwie pary co sezon.

 

Japonki

Ja się oczywiście nie poddaję i jak tylko klapki mi się sprzeciwiały, to je naprawiałem. To taki mały survival obuwniczy. Na zdjęciu powyżej widać etap pierwszy, czyli ujarzmienie gumowych pasków od spodu sznurkiem polipropylenowym. Taki sznurek jest dość wytrzymały, choć trudno się robi nim węzły. No i największa jego zaleta to cena: za około 30zł kupuje się szpulkę o długości DWÓCH KILOMETRÓW. Na Allegro trzeba szukać pod nazwą sznurek wiązałkowy, sznurek rolniczy itd.

 

klapki

Na zdjęciu powyżej kolejny etap naprawy butów, czyli szycie klapek za pomocą sznurka bawełnianego, który lepiej się układa i ma dość wysoki współczynnik tarcia, czyli jak zrobi się supełek, to sam się nie rozwiąże. Pod spodem są jeszcze dwie metalowe podkładki, dzięki którym gumowe paski nie wpadają w otwory.

Z tymi klapkami też wróciłem do domu i eksperyment związany z naprawą obuwia się udał choć pozostał niesmak związany z niską jakością współczesnych produktów. Jest jednak satysfakcja, gdyż oszczędziłem 30-40zł i nie kupiłem klapek na wyjeździe. Wszystko da się naprawić, trzeba tylko chcieć i taki jest morał tej historii.