Dziecko chore w podróży

Dziecko chore podczas podróży. Temat, który niektórych rodziców przyprawia o zawrót głowy.

Kiedy podróżujemy sami, choroby obawiamy się zdecydowanie mniej, ale jak tylko pojawiają się dzieci, zaczynają się schody. Rodzice boją się o chorobę dziecka w domu, a tym bardziej martwią się, co to będzie, jak dziecko zachoruje w podróży. Strach to nic złego, dzięki niemu możemy dobrze przed wyjazdem przygotować się do ewentualnego złego samopoczucia naszego malucha. Nam, odpukać, nic poważnego nigdy się nie przytrafiło na tyle, żeby trzeba było udawać się z dzieckiem do szpitala. Co nie znaczy, że choroby nas omijały wielkim łukiem. Głównym problemem były problemy jelitowe i gorączki. Jeśli dziecko zaczyna nam chorować, kiedy jesteśmy w trasie i musimy przemieścić się z punktu A do punktu B, to co tu ukrywać, bardzo nam to spowalnia podróż. Jednak ja wtedy wychodzę z założenia, że trzeba na tę całą sytuację popatrzeć ze spokojem i delikatnością. Przeczekać, jechać wolniej, robić więcej przystanków, jeśli jest taka potrzeba. Wiem, że czasami jesteśmy zdenerwowani, bo założyliśmy sobie jakiś plan i jedyne, co możemy wtedy zrobić, to go sobie spalić w wieczornym ognisku… Pamiętajmy, że niczego nie przyspieszymy, jak dziecko źle się czuje.

 

choroba, podróż z dziećmi

choroba, macedonia, podróż z dziećmi
Przymusowy przystanek w Macedonii, Filip zachorował

 

Mieliśmy również sytuacje, kiedy musieliśmy podjąć decyzję o zamianie samochodu na pokój, tak aby dziecko w spokoju mogło zregenerować siły i ruszyć w dalszą drogę. Takie sytuacje, że dziecko może zachorować w podróży się zdarzają i trzeba być świadomym rodzicem, ale nie należy panikować. Liczymy spokojnie do przysłowiowych 10 i zastanawiamy się ze spokojem co zrobić, aby pomóc małemu człowiekowi i jakoś znieść trudny czas.

choroba, podróż z dzieckiem
Zamieniliśmy samochód na pokój hotelowy..regenerujemy siły

 

Kilka wskazówek:

  1. Wszędzie można znaleźć lekarza, znachora, miejscowego zielarza itd. Trzeba pytać miejscowych i zawsze znajdzie się ktoś pomocny. Jeśli dziecko źle się czuje i pomimo naszej interwencji sytuacja się pogarsza, jedziemy do najbliższego miasta, miasteczka, wioski i szukamy pomocy. Słuchajmy naszej intuicji, a myślę, że każdy rodzic ją posiada i wie, kiedy jest już ten moment, kiedy należy zacząć szukać pomocy lekarza.
  2. Zabieramy ze sobą cały zestaw lekarstw. Jeśli brakuje ci miejsca „wyrzuć” kolejną koszulkę, a weź więcej leków, szczególnie takie, które dla Twojego dziecka są niezbędne. Ja lubię mieć spokój, że w razie czego mogę pomóc.
  3. Żeby czuć spokój, można jeszcze w kraju wykupić sobie dodatkowe ubezpieczenie zdrowotne.
  4. Jeśli zabraknie podstawowych lekarstw, spokojnie, nie wpadamy w panikę… Apteki są wszędzie, mniej lub bardziej wyposażone, ale są. Wychodzę z założenia, że jeśli gdzieś tam są dzieci, żyją i mają się dobrze, to znaczy, że moje tez dadzą rade:-)
  5. Staramy się pić wodę z pewnego źródła lub pić jedynie wodę z butelki, dzieci mają często wrażliwe brzuszki, a atrakcje jelitowe mogą być uciążliwe dla wszystkich członków załogi.
  6. Zawsze zabieram ze sobą na wyjazdy DETTOL, ale nie jakiś tam pachnący wynalazek tylko prawdziwy płyn antyseptyczny zawierający w swoim składzie chloroksylenol. Koncentrat, który należy rozcieńczyć w wodzie do użytku. Mega wydajny i mega potrzebny. „Dettol ma działanie odkażające i dezynfekujące, zabija bakterie i zapewnia ochronę przed wirusami, które mogą spowodować infekcje i choroby.” W przypadku pierwszej pomocy należy rozcieńczyć 50 ml płynu na 1 litr,
    1 nakrętka na 250ml wody.
  7. Wybierając się na egzotyczną wyprawę, będą potrzebne dodatkowe szczepienia, więcej informacji można odnaleźć na stronie http://www.szczepieniadlapodrozujacych.pl/